Błyszczeć jak diament: historia diamentów i popularne mity, które się z nią wiązały
- Krótka historia diamentów
- Top 9 mitów na temat naturalnych diamentów
- Mit 1: Mówi się, że diament jest najtwardszym kamieniem na Ziemi
- Mit 2: Mówi się, że diament jest niewidzialny, jeśli włoży się go do szklanki wody.
- Mit 3 Mówi się, że cena diamentu zależy od miejsca jego wydobycia.
- Mit 4: Mówi się, że wartość kryształu nie zależy od fluorescencji
- Mit 5: Mówi się, że kamienie o średnicy do 2 mm to okruchy.
- Mit 6: Mówi się, że diament jest najjaśniejszym z klejnotów
- Mit 7: Diamenty podobno się nie palą
- Mit 8: Mówi się, że nie ma cenniejszego kamienia niż diament.
- Mit 9: Mówią, że najlepszej jakości diamenty można znaleźć tylko w znanych marek.
- Diamenty syntetyczne w pytaniach i odpowiedziach
O diamentach napisano i powiedziano już tak wiele, że wydaje się, iż nie ma nic więcej do dodania. Nawet jeśli ktoś bardzo tego chce. W rzeczywistości jednak historia szlifowanych diamentów jest skarbnicą ciekawostek, fascynujących historii i rażących mitów, których niszczyciele za każdym razem otwierają niektórym z nas oczy na rzeczywistość. Postanowiliśmy jak najzwięźlej i najkrócej przypomnieć Wam "biografię" najbardziej poszukiwanych kamieni szlachetnych na naszej planecie i obalić rażące stereotypy związane z naturalnymi i sztucznymi kamieniami przezroczystymi.
Krótka historia diamentów
Dziś nie sposób określić gdzie, kiedy i przez kogo został znaleziony pierwszy diament w historii ludzkości. Jest to nieosiągalne nawet dla badaczy, którzy całe swoje świadome życie zawodowe poświęcili historii diamentów. Istnieje tylko fakt pierwszej wzmianki o diamentach. I właśnie od tego faktu zaczniemy nasze historyczne odliczanie.
- Starożytność. Ponad trzy tysiące lat temu, jeśli wierzyć rękopisom, ludzkość po raz pierwszy zapoznała się z diamentami. Ściślej mówiąc, może nie po raz pierwszy, ale po raz pierwszy fakt zapoznania się z tym kamieniem szlachetnym został zapisany na papierze. Uważa się, że pierwszy kamień został znaleziony w Indiach. A jeśli starożytni ludzie byli zdumieni zdolnością diamentu do odbijania światła w szczególny sposób, więc co można powiedzieć o współczesnych przedstawicieli globalnego społeczeństwa. Od tego czasu uważa się, że historia diamentów sięga trzech tysięcy lat wstecz. Choć w rzeczywistości musi być jeszcze głębiej. Ale ponieważ nie ma na to potwierdzenia, trzymajmy się oficjalnego punktu widzenia.
- Średniowiecze. Wraz z rozwojem historii chrześcijaństwa, diamenty zaczęły rozwijać się w równoległym kierunku: odtąd diamenty były nie tylko kamieniami szlachetnymi i uosobieniem najwyższego statusu, ale także cichymi uzdrowicielami. W medycynie diamenty zaczęły być stosowane po tym, jak św. Hildegarda (która pierwotnie była znana jako druga żona Karola Wielkiego) opowiedziała światu o niewytłumaczalnych naukowo właściwościach leczniczych tego kamienia. Żona króla Franków i księcia Bawarii przeszła przez obrzęd chrztu z diamentem mocno zaciśniętym w dłoni. I jeśli wierzyć jej słowom, natychmiast została uzdrowiona z chorób. Średniowieczna historia diamentów skończyła się na tym, że niektórzy posiadacze kamieni nie tylko nie rozstawali się z minerałami, ale wręcz je połykali w nadziei na natychmiastowe lub przynajmniej stopniowe wyleczenie. Bądźmy jednak ze sobą szczerzy: jeszcze dziś wielu wierzy, że diament, jako kamień o dużej mocy energetycznej, jest w stanie wyleczyć niektóre dolegliwości lub przynajmniej przyspieszyć proces leczenia. Litoterapeuci zalecają noszenie diamentów przy migrenach i częstych bólach głowy. A zalecenia te opierają się na bardzo przekonującej teorii, która z kolei bazuje na energii naturalnych kryształów. Interesujące jest również to, że podczas gdy dawni Europejczycy używali średniowiecznych diamentów do leczenia chorób, ludzie żyjący w Ameryce Południowej postrzegali diamenty jako materiał konsumpcyjny. Prawdziwa wartość kamieni nie była im wówczas znana. Ale diamenty były znajdowane w ziemi bardzo często, w ogromnych stosach. Mieszkańcy terenów Ameryki Południowej nie znali lepszego sposobu na wykorzystanie minerałów jako alternatywy dla gruzu. Kryształy służyły im do budowy murów i dróg, a także jako liczmany do gry w backgammon.
- Czasy współczesne. To właśnie w średniowieczu diamenty zaczęły przeżywać swój rozkwit. Od tego czasu kryształy przezroczyste stają się coraz bardziej popularne. Większość diamentów w tamtych czasach była wydobywana na subkontynencie indyjskim. To właśnie wtedy narodziło się wiele słynnych diamentów, w tym tak zwana Błękitna Nadzieja. Kamienie indyjskie były znane z ich ekskluzywności. Indie posiadały wówczas najbogatsze złoża diamentów, a miejscowi rzemieślnicy zdążyli już pokazać swoją rękę i doskonale wiedzieli, jak zamienić nieestetyczny kamień w prawdziwy skarb i rozkosz dla oczu. Ale popyt na diamenty rósł, podczas gdy indyjskie złoża były aktywnie wyczerpywane. Nowa era w historii diamentów była więc naznaczona poszukiwaniem nowych miejsc do wydobycia tych kamieni. Głodna kamieni ludzkość mogła odetchnąć z ulgą dopiero po odkryciu bogatych złóż diamentów w Afryce Południowej. Bliżej XIX wieku okazało się, że diamenty są dostępne również w Australii. I o ile do niedawna główną cechą diamentów była niewytłumaczalna, mistyczna moc, jaką te kamienie posiadały, to pod koniec opisywanego okresu czasu stosunek do diamentów uległ diametralnej zmianie. Odtąd i na zawsze stały się one wartością absolutną, walutą, na którą jest popyt i która ma znaczenie w każdym kraju, w każdej części świata, na każdym kontynencie. Kopalnie diamentów stają się jednym z najbardziej pożądanych miejsc pracy na naszej planecie. Choć kamienie są wydobywane z krwią i potem, a czasem za cenę życia człowieka. Właściciele złóż zaczynają popularyzować mity o tym, że minerały są trujące. Nie mają nic innego do roboty, ponieważ robotnicy, którzy wydobywają kryształy coraz częściej połykają kamienie, aby wydostać je z miejsca pracy i sprzedać za wyższą cenę.
- Nowoczesność. Współczesna historia diamentów poddanych obróbce jest nierozerwalnie związana z południowoafrykańskim miliarderem, biznesmenem Nicky Oppenheimerem, jego rodziną i firmą De Beers wydobywającą diamenty, którą dynastia ta kierowała przez długi czas. Na początku XX wieku ceny diamentów gwałtownie spadły. Powód był zaskakujący i banalny zarazem: po raz pierwszy w historii diamentów produkcja tych szlachetnych minerałów znacznie przewyższyła popyt na nie. Potem było jeszcze gorzej: wybuchła I wojna światowa. To był druzgocący cios dla światowej gospodarki, więc firmy wydobywające diamenty (nie tylko one, oczywiście, ale i one) znalazły się gdzieś między podłogą a cokołem. W późnych latach 20-tych Ernest Oppenheimer został szefem De Beers i zrewolucjonizował przemysł diamentowy. Zwrócił się do wszystkich wyspecjalizowanych firm z propozycją sprzedaży oszlifowanych diamentów za pośrednictwem tzw. organizacji centralnej. Oficjalnie to centrum sprzedaży było spółką zależną De Beers. Innymi słowy, spółka De Beers była pośrednikiem we wszystkich bez wyjątku transakcjach sprzedaży diamentów na dużą skalę.
Od tamtego czasu aż po dzień dzisiejszy De Beers, kierowany przez dynastię Oppenheimerów, kontrolował nie tylko światowe wydobycie, ale także globalną sprzedaż diamentów. Dopiero stosunkowo niedawno ta międzynarodowa korporacja z siedzibą w RPA została zmuszona do rezygnacji z całkowitej kontroli nad rynkiem diamentów, po tym jak uległa silnym naciskom ze strony prawa europejskiego i amerykańskiego.
De Beers należy się jednak uznanie: to dzięki dobrze skoordynowanej i przemyślanej polityce wewnętrznej i zagranicznej przemysł diamentowy nigdy więcej nie znalazł się w głębokim politycznym dołku. Kierownictwo międzynarodowej korporacji umiejętnie regulowało rynek i w żadnym momencie nie dopuściło do gwałtownego spadku cen kamieni. Dlatego nawet teraz, kiedy światowy kryzys gospodarczy słabnie lub się pogłębia (generalnie zachowuje się jak szczere wahadło), diamenty pozostają jedną z najbardziej poszukiwanych i kompetentnych nisz inwestycyjnych.
Top 9 mitów na temat naturalnych diamentów
"Mówią, że..." - Jest to zazwyczaj początek mylnych informacji, których w historii kamieni szlachetnych jest mnóstwo. Dziś postaramy się wymienić najbardziej rażące i najbardziej popularne fabrykacje związane z diamentami. Niektóre z nich możesz uznać za banalne i nazwać młodzieżowym słowem "bayan" ("bayan" oznacza "wielokrotnie publikowane informacje" lub dobrze znany fakt), inne zaś z pewnością będą dla Ciebie prawdziwym odkryciem. Idziemy?
Mit 1: Mówi się, że diament jest najtwardszym kamieniem na naszej planecie
Najtrudniejszy jest fakt. Ale "najtwardszy kamień" to jawne kłamstwo i zniekształcenie informacji. Ten, kto tak mówi, zawsze może sprowadzić się do tego, że używa epitetów "najtwardszy" i "najsilniejszy" jako absolutnych synonimów. Ale my głosujemy za dokładnością i dlatego uważamy tego rodzaju rzeczy za niedopuszczalne. Uszkodzenie diamentu to naprawdę niełatwa sprawa. Nie tak łatwo jak w przypadku innych kryształów szlachetnych. Ale jeśli postarasz się wystarczająco mocno, możesz łatwo go złamać. Zwłaszcza jeśli zdecydujesz się użyć do tego celu ciężkiego metalowego przedmiotu. Stąd wniosek: nie próbuj w agresywny sposób sprawdzać siły posiadanego przez siebie kamienia. Szanse są, że nie przejdzie testu, a ty, pod wpływem powszechnego mitu, skończysz posiadając diamentowy chip zamiast pięknego kryształu szlachetnego.
Mit 2: Mówi się, że jeśli włożysz diament do szklanki z wodą, stanie się on niewidzialny.
Jest to kolejna kompletna bzdura, którą nawet uczeń nieobciążony lekcjami fizyki byłby w stanie obalić. Taka sztuczka może rzeczywiście zadziałać z cyrkonią sześcienną, ale nie z każdym. Ale z diamentem, to jest po prostu niemożliwe. Sztuczka polega na indeksie załamania światła, który jest niższy w wodzie niż w diamentach. Tak więc kamień zanurzony w czystej wodzie nie zniknie ci z oczu.
Mit 3: Mówi się, że cena diamentu zależy od miejsca, w którym jest on wydobywany.
O, nie. Zdecydowanie nie. Jest to kolejne jawne nieporozumienie. Diamenty są dziś wydobywane w różnych częściach świata. A miejsce urodzenia kamienia nie ma nic wspólnego z jego ostateczną wartością. W przeciwieństwie do cech fizycznych, które posiada klejnot. Waga, kolor i jakość szlifu to parametry, na które należy zwrócić uwagę przy zakupie kryształu. A kraj wskazany w jego "paszporcie" jest niczym więcej jak tylko informacyjnym elementem certyfikatu.
Mit 4: Mówi się, że wartość kryształu nie zależy od fluorescencji
I po raz kolejny bezczelnie kłamią. Ale zanim obalimy kolejny mit o diamentach, zrozummy, co to jest fluorescencja. Jest to przejście emisyjne, co jest dopuszczalne. W przeciwieństwie do np. fosforescencji, która jest zakazanym przejściem radiacyjnym. Ale w każdym przypadku, fluorescencja diamentu jest powodem do żądania zniżki, lub nawet odmówić zakupu go w ogóle. Szczególnie, jeśli sprzedawca szumnie zapewnia, że to nie jest wada. Tak, jest, i to o wiele bardziej.
Przy okazji, szlifowane diamenty z fluorescencją określaną jako silna lub bardzo silna mają swoje osobliwości. Ich zabarwienie jest zazwyczaj mleczne lub szarawe. I to jest właśnie to, co ich zdradza. Ogólnie rzecz biorąc, wartość diamentu z powodu jego fluorescencji może być zmniejszona o jedną trzecią. Trzeba przyznać, że nie jest to mała cena.
Mit 5: O kamieniach o średnicy do 2 mm mówi się, że są kruche.
Innymi słowy, są to "dziecięce diamenty". Innymi słowy, nie mają one nic wspólnego z przemysłem jubilerskim. Cóż, przynajmniej tak zapewniają nas ignoranccy sceptycy, którzy potrafią tylko krytykować i są zbyt leniwi, by zajrzeć do książki.
Po pierwsze, pozostałości po cięciu kamienia nigdy nie są już wykorzystywane w jubilerstwie. Są one natychmiast ponownie wykorzystywane i wysyłane do innej niszy ludzkiej działalności. Na przykład, w inżynierii lub czymś innym. Ale resztki kamieni nie biorą udziału w tworzeniu biżuterii. To jest jeden z nich. Po drugie, jeśli diament ma niewielką wagę, to nadal jest diamentem, co oznacza, że wymaga specjalnego traktowania. Jeśli kamień został poddany tej obróbce, to stał się diamentem. Nawet jeśli jest bardzo, bardzo malutka. Każdy diament, niezależnie od swojej wagi, traktowany jest jak prawdziwy kamień. Pomimo swoich rozmiarów, nawet najdrobniejsze diamenty posiadają określoną liczbę faset (najczęściej 57, gdyż szlif okrągły jest najpopularniejszym szlifem). Jak to się mówi, równie dobrze możesz wsiąść do ciężarówki.
Mit 6: Mówi się, że diament jest najjaśniejszym z wszystkich elementów biżuterii.
Być może niektórzy z Państwa chcieliby w to wierzyć. Zwłaszcza, jeśli o tym przekonuje Cię sprzedawca przy zakupie kamienia. Ale my wszyscy jesteśmy za szczerością, prawda? Więc bądźmy szczerzy. Istnieje wiele kamieni, które mienią się w świetle słonecznym znacznie jaśniej niż diament. Doskonałym tego przykładem jest moussanite, który mieni się jaśniej i bogaciej niż fasetowany diament.
Mit 7: Mówi się, że diamenty się nie palą.
W rzeczywistości nie palą się tylko manuskrypty. Wszystko inne ma temperaturę progową, po przekroczeniu której ogień wyparuje, bez względu na to, jak trwały i ognioodporny jest dany obiekt. Temperatura spalania diamentu wynosi 900 stopni Celsjusza. Dlatego nie polecamy przeprowadzania domowych eksperymentów z ogniem i kamieniem szlachetnym. W przeciwnym razie ryzykujesz utratę nie tylko swojej biżuterii, ale także domu. Z ogniem nie należy igrać i nigdy nie przestajemy tego powtarzać, mimo że naszymi odbiorcami są głównie dorośli.
Mit 8: Mówi się, że nie ma cenniejszego kamienia niż diament.
Są w błędzie. Albo jawnie kłamie. W rzeczywistości liczba diamentów na świecie nie jest ograniczona. Istnieje wiele kamieni, które są warte o wiele więcej za karat niż diament. Na przykład rubin wydobywany w Birmie, który nazywa się Sunrise. Pod koniec ubiegłej dekady poszedł pod młotek na aukcji za rekordową sumę. Pod koniec aukcji cena jednego karata wyniosła 1.180.000 dolarów. Niebieski szafir jest również warty przyzwoitej ceny. Błękitna piękność Azji", kamień z Cejlonu, poszedł pod młotek za rekordową sumę 17 milionów 300 tysięcy dolarów. To jest 44 tysiące dolarów za jednostkę wagi. Najdroższe wśród diamentów są czerwone kamienie szlachetne, które są bardzo rzadkie i dlatego cieszą się dużym popytem. Według najnowszych danych, najdroższy wśród czerwonych diamentów był kryształ o nazwie Moussaieff Red. Został on znaleziony w Brazylii pod koniec XX wieku i sprzedany na aukcji za 1 milion 580 tysięcy dolarów za karat. Tak więc wszystko na świecie jest względne. Nawet kosztowność szlifowanych diamentów.
Mit 9: Mówi się, że tylko znane marki mają najwyższą jakość diamentów
Uważa się, że tylko można kupić najwyższej jakości kamienie od znanych marek i nigdy nie będzie miał żadnych wątpliwości co do jakości. Ale rozumiesz, że jest to błędne rozumowanie. To tak jakby myśleć, że tylko znane marki mogą mieć tkaniny wysokiej jakości, podczas gdy na przykład lokalne nie mogą sobie pozwolić na tkaniny wysokiej jakości. W rzeczywistości jednak sytuacja jest często odwrotna. Renomowane marki pozwalają sobie na luz i sprzedają kamień po cenie, która jest droższa niż na rynku. Nie jest to zaskakujące, ponieważ podczas kształtowania się ceny pojawia się również kwota "el", czyli dodatkowe opłaty dla marki. Wniosek jest więc prosty: jeśli nie chcesz wątpić w jakość brylantu, zwróć się do zaufanego sprzedawcy. Ale jeśli chcesz znaleźć podobny kamień, ale w tańszej cenie, śmiało szukaj. Jesteśmy pewni, że uda Ci się ją znaleźć.
Diamenty syntetyczne w pytaniach i odpowiedziach
Diamenty wyhodowane laboratoryjnie są stosunkowo nowe na światowym rynku. Nie mogą pochwalić się tysiącletnią historią, jak ich naturalne odpowiedniki. A warunki, w jakich weszły na światową arenę gospodarczą, były więcej niż niekorzystne. Problem polega na tym, że syntetyczne kamienie próbowały naśladować naturalne. Przynajmniej tak zostały one przedstawione. Dlatego też zaufanie do diamentów hodowanych laboratoryjnie jest minimalne. I nie bez powodu.
Pytanie brzmi: Czym różnią się diamenty hodowane laboratoryjnie od diamentów naturalnych?
Odpowiedź brzmi: praktycznie nic.
Diament jest czystym węglem. Jeśli jest to kamień naturalny, to jest to węgiel, który jest sprasowany w procesie przemian geologicznych. Sztuczny diament, z drugiej strony, jest czystym węglem, który został skompresowany przez osadzanie parowe. Co ciekawe, zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku do uformowania diamentu potrzeba zaledwie dwóch do trzech tygodni. Pod względem budowy chemicznej kamienie te są absolutnie identyczne. Podobnie jest z ich strukturą krystaliczną. Jedyną minimalną różnicą jest to, że wewnątrz diamentu laboratoryjnego zawsze znajduje się jakieś ziarno, wokół którego formowany jest kamień. Najczęściej takim ziarnem jest kawałek węgla. Ale ogólnie rzecz biorąc, kawałek włosa lub nawet popiół może stać się "rdzeniem" syntetycznego diamentu. (Pamiętacie, kiedyś powiedzieliśmy wam, jak niektórzy producenci diamentów, próbując grać na temat żałoby, zasugerował, że ludzie powinni hodować kryształy z prochów swoich krewnych, a nawet zwierząt domowych. I trzeba przyznać, że pomysł ten znalazł swoich oddanych fanów). Nie sposób odróżnić wizualnie dużego naturalnego diamentu od wykonanego w laboratorium (nie mówiąc już o drobnych kamieniach). Ale profesjonalista, jak twierdzą pracownicy De Beers, zrobi to bez problemu.
Pytanie: Czy sztuczne diamenty są przyjazne dla środowiska?
Odpowiedź brzmi: zdecydowanie.
O ile wydobycie kamieni naturalnych nadal jest procesem niezwykle niebezpiecznym nie tylko dla górnika, ale również dla środowiska, o tyle produkcja kamieni tworzonych laboratoryjnie zyskuje coraz więcej pochwał ze względu na bezpieczeństwo dla przyrody i ludzi. Obecnie dziesiątki laboratoriów produkują sztuczne kryształy. Większość z nich znajduje się w USA i Chinach. W tych laboratoriach rosną nie tylko tradycyjne czyste minerały, ale także fantazyjne diamenty: różowe, żółte, brązowe i niebieskie. Zwykła energia elektryczna jest w zupełności wystarczająca.
Pytanie: Czy główną zaletą diamentu laboratoryjnego jest jego cena?
Odpowiedź brzmi: tak, ale najpierw była też etyka.
Początkowo koszt sztucznych diamentów był tylko o jedną trzecią niższy niż koszt naturalnych kamieni szlachetnych. A główną zaletą diamentu laboratoryjnego była etyczność. We wszystkich innych aspektach producenci kamieni syntetycznych byli zgodni z De Beers, kierując się chęcią zdobycia lwiej części rynku, którą De Beers promował przez dziesięciolecia. Trzeba przyznać, że główny sprzedawca diamentów na świecie włożył wiele wysiłku i pieniędzy, aby zachęcić ludzi do kupowania kamieni po cenie znacznie wyższej niż ich koszt. A gdy nagle na tym polu pojawili się nowi, nieproszeni gracze, temperatura namiętności sięgnęła zenitu.
Sprzedawcy naturalnych kryształów doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że kamienie wytwarzane przez człowieka są dobre nie tylko dlatego, że są tańsze, ale także dlatego, że są etyczne. Są one produkowane przez ludzi w białych kitlach. W przeciwieństwie do "krwawych diamentów", które są często wydobywane z pogwałceniem wszelkich wyobrażalnych i niewyobrażalnych norm, a także wykorzystywane do finansowania dyktatur w krajach afrykańskich. Reputacja, delikatnie mówiąc, nie jest zbyt dobra.
Z czasem jednak sytuacja uległa diametralnej zmianie. Pojawienie się kryształów laboratoryjnych również zepchnęło niszę kamieni naturalnych. Obecnie tylko 4% naturalnych diamentów na światowym rynku ma wątpliwe pochodzenie. Wszystkie pozostałe mogą być prześledzone do nazwy górnika, który znalazł dany kryształ. Producenci diamentów, czując zapach smażenia, zaczęli aktywnie wprowadzać śledzenie i przystępować do Procesu Kimberley. Więc teraz etyka jest zaletą dla prawie każdego diamentu, czy to wykonane przez człowieka lub wydobyte.